6 grudnia 2015

Chwila na pisanie - zaległe recenzje

Dobry wieczór!

I znowu dawnośmy się nie czytali! Swoją drogą  - jak ten czas pędzi! Ja nadal jestem na etapie "dopiero był początek roku" :P A tymczasem już Święty Mikołaj za progiem :D A właściwie to już nawet  ten próg przestąpił - mój nieduży prezent "ode mnie dla mnie" ( takie są najlepsze!) zjawił się w nowym domu  już środę (bliżej o nim innym razem ;)).


To nie zmienia przykrego faktu, że mojej kolekcji ostatnio niezbyt wiele się dzieje. Ale choć mam aktualnie pilniejsze potrzeby finansowe, będąc w Rossmanie nadal  nie jestem w stanie przejść obojętnie obok regału z Colletą :P Na moje półki zawitało też kilka nowych Breyerów, a od sześciu dni otwieram kalendarz adwentowy Schleich. Poza tym zbieram na następną ARkę ^^

Jak już pisałam w poprzednim poście, ostatnie miesiące przyniosły dla mnie dużą zmianę. Przede wszystkim  sposobu myślenia. Żeby się nie rozpisywać powiem tylko, że chyba wreszcie zaczynam rozumieć, o co tak naprawdę chodzi w tym całym "życiu  w społeczeństwie". Za to kompletnie nie mam czasu na swoją pisaninę. I trzeba przyznać, że niezbyt dobrze to znoszę. Może dla niektórych to zabrzmi dziwnie, ale w moim przypadku niepisanie przekłada się  na końcowy brak możliwości normalnego zebrania myśli. A tak ogólnie to mam dość schematycznych rozprawek.

Dlatego właśnie mimo nadmiaru pracy nie zamierzam zawiesić bloga. Ja po prostu Was potrzebuję ;)

No, ale przejdźmy już do tematu. Dziś trochę taki figurkowy misz-masz, bo mam niestety potworne zaległości w opisywaniu moich nabytków.  Po pierwsze, jakiś czas temu (wstyd się przyznać, ale już pół roku będzie :P) obiecałam komuś  recenzję rodzinki camargue Schleich.  Tak więc przepraszam za opóźnienia i w ramach zadośćuczynienia wrzucam opisy z najnowszymi zdjęciami  gromadki:


Klacz camargue (Bryza). Produkowana od 2012 roku.
Jedna z moich ulubionych figurek firmy, moim zdaniem najbardziej realistyczna z całego asortymentu Schleich'a. Może nieidealna, ale nadal bardzo przyzwoita rzeźba (przede wszystkim świetna głowa). Malowanie również pierwszej klasy, maść wygląda bardzo naturalnie. Ponadto zadbano o wiele detali. Innymi słowy - bardzo polecam.



 Ogier camargue (Świt). Produkowany od 2012 roku.
Także bardzo dobry model, anatomicznie chyba nawet lepszy od klaczy. Ładnie wyrzeźbiono żyłki przy chrapach, zaznaczono różnorodną fakturę sierści i rysunek mięśniowy. Miłym akcentem jest niecodzienne ścięcie grzywy. Malowanie bez zarzutów. Nie podobają mi się jedynie kopyta (tak samo zresztą jak u poprzedniczki).





Źrebię camargue ( Bandola). Produkowana od 2012 roku.
Niezwykle sympatyczny maluszek, ale jednak trochę ustępujący swoim rodzicom. Rzeźba całkiem niezła, cudne źrębięce długie nogi. Efekt psują niestety nienaturalnie wyglądające oczy. Malowanie przyzwoite (oprócz kopytek, które są jednolicie szare). Plus za nieregularną, realistyczną odmianę na łebku.

Podsumowując - uważam, że cała powyższa trójka jest zdecydowanie warta nabycia. Rodzinka cieszy oko i ślicznie wychodzi na zdjęciach:



 Skoro już jesteśmy przy mniejszych skalach, to poruszę jeszcze jedną kwestię. Jak pewnie wiecie, oprócz kolekcjonowania zdarza mi się jeszcze czasem "popełnić jakiegoś customa". Aktualnie maluję głównie suchymi pigmentami, jednak wcześniej w grę wchodziły tylko akryle. I właśnie za pomocą tej metody, na początku bieżącego roku nadałam kolory temu panu:





Mój pierwszy karusek. Mówiąc szczerze, głowy nie urywa, ale tragiczny też chyba (mam nadzieję?) nie jest. Prawdopodobnie niedługo będę go zmywać i zaczynać od początku (teraz już pastelą), bo jak widzicie ciut się obtłukł. Poza tym pokryłam go jakimś parszywym werniksem (coś w płynie niestety, już nie pamiętam firmy) i mimo upływu czasu nadal lekko się lepi i strasznie łapie kurz. Ale póki co trochę o samym modelu.

Wałaszek otrzymał imię Shine on you Crazy Diamond (kto słucha Pink Floydów ten wie o czym mówię). Był dołączony jako prezent do mojej paczki z Utterly Horses (obecnie z wielu różnych, pokręconych powodów sklep nie istnieje w dawnej formie, działa natomiast jako http://www.copperfoxmodelhorses.com/).  Do mojego zamówienia dodano niepomalowaną SMkę i kartkę z różnymi przydatnymi informacjami dotyczącymi malowania i nie tylko.



Bardzo ciekawa lektura ;).
Wracając do modelu, figurka to mold Standardbred, autorstwa K.Moody. Konik jest bardzo ładnie zrobiony, ma świetną, dynamiczną pozę, dobre nogi,  fajny ogon i grzywę. Ma zaznaczonych bardzo dużo mięśni, jednak miejscami całość wydaje się troszkę przerysowana (okolice szyi). Drobnym mankamentem jest też nieciekawa klatka piersiowa. Ale jak to mówią "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby". Ogólnie wałaszka oceniam na plus ;)

Obawiam się, że na dziś to tyle - strasznie późno się zrobiło, a ja mam jutro olimpiadę. Niemniej postaram się wpadać jak najczęściej - mam już dla Was przygotowane następne opowiadanko ^^

Trzymajcie się :)
M

8 komentarzy:

  1. Fajnie,że znowu wróciłaś :). Uwielbiam czytać Twoje notki,piszesz je z pasją :). Ładne modele z ogólnie całej rodzinki camargue schleich,nie posiadam tylko starego (wycofanego) źrebaka ;). Można uznać,że rodzinka jest prawie w komplecie ;).
    Custom przepiekny,ma genialną taką mocno karą maść *-*. Jest boski :D. Pozdrawiam i zapraszam na n/n ;) : figurkischleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja posiadam ogiera i klacz camrgue. Custom jest śliczny ^^ Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję powiększania się kolekcji, a "popełniony custom" całkiem, całkiem... :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że wracasz ^-^
    Nabytków Ci gratuluję, choć po tytule przyznam, że spodziewałam się ich trochę więcej, ale trza poczekać na więcej info co do Twej najnowszej zdobyczy. A tak ogólnie, coś w tym jest, że prezenty od siebie są najlepsze, prawie zawsze (o ile mamy za co) kupimy sobie coś co chcemy, choć trzeba i przyznać, że wtedy już nie ma tej niespodzianki :)
    Pozdrawiam i chyłkiem, chyłkiem zapraszam do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś wreszcie!
    Pięknie Ci wyszła ta SM. Mam ten sam problem, co Ty - kiepski werniks i wszystko się klei. Dlatego mam nadzieję, że Mikołaj przyniesie mi jakieś dobre akcesoria malarskie ;)
    Jestem niezmiernie ciekawa ARki, na którą oszczędzasz.
    A co do upływu czasu - u mnie jest raczej tak pośrednio, bywało, że wszystko szybciej szło.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że wróciłaś :) Bardzo ciekawy post. Zdjęcia piękne jak zawsze <3 Klacz i ogiera camargue posiadam ale do źrebak mnie nie przekonuje. SMyk Naprawdę urokliwy ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś! :D
    Bardzo fajny post, zdjęcia to... um... nie no po prostu zazdro talentu *-*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://blackponny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie ze wracasz:) piękne zdjęcia , ja posiadam tylko ogiera :\ CM śliczny, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń